Polska jest jednym z pięciu państw unijnych, gdzie regulacje dotyczące plastiku są w powijakach. Nadal dostępne są u nas jednorazowe plastikowe słomki, sztućce, talerze i patyczki. Nie ma winnych, za to pojawiło się mnóstwo tłumaczenia. Dlaczego zakaz dotyczący jednorazowego plastiku, jaki miał wejść w życie 3 lipca, nie działa? Sprawdzamy.
Na początek raport, który jasno pokazuje, gdzie jesteśmy. Większość krajów unijnych już działa, by najbardziej uciążliwe dla środowiska produkty jednorazowe, jak słomki czy patyczki, nie trafiały do środowiska. Organizacja Rethink Plastic wskazała kraje, które wyraźnie to opóźniają: Polska, Czechy, Słowacja, Bułgaria i Rumunia. Tak więc zanim przejdziemy do wyjaśniania, dlaczego tak się stało, niech jasno wybrzmi: jako nieliczni dostaliśmy czerwoną kartkę. To powinno być ostrzeżeniem.
Dyrektywa SUP
Zakaz wprowadzania na europejki rynek wybranych jednorazowych plastików wprowadza dyrektywa SUP (Single Use Plastic). Nie wzięło się to znikąd, ale z analizy morskich śmieci. Dyrektywa SUP skupia się na 10 produktach, które odpowiadają za 70 proc. odpadów z morza. Zakaz wprowadzania do obrotu od 3 lipca 2021 roku obejmuje:
- patyczki higieniczne, z wyjątkiem wymazówek używanych do celów medycznych
- sztućce (widelce, noże, łyżki, pałeczki),
- talerze
- słomki, z wyjątkiem używanych do celów medycznych
- mieszadełka do napojów
- patyczki do balonów, z wyjątkiem balonów do użytku przemysłowego lub innych profesjonalnych zastosowań
Dyrektywę przyjęto ją w 2019 roku. Przepisy dyrektywy obowiązują wyłącznie po ich implementacji przez państwa członkowskie do krajowego porządku prawnego, np. w drodze ustawy. Było na to aż trzy lata, jednak Polska się z niego nie wywiązała.
do czasu wejścia w życie przepisów implementujących Dyrektywę SUP przedsiębiorcy nie muszą dostosowywać swojej działalności do regulacji przewidzianych w Dyrektywie SUP – Konfederacja Lewiatan.
Czytaj także: Zakaz plastikowych jednorazówek. Co je zastąpi?
Co poszło nie tak?
Nie jest tak, że nic się nie dzieje. Dzieje się, ale bardzo powoli i w niewielkim zakresie. Wszelkie reformy są opóźniane.
Jest projekt nowelizacji ustawy o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami, który trafił do konsultacji. Wprowadza zakaz jednorazówek, taki jak w SUP. Ponadto przewiduje nowe opłaty, które wyniosą za kubki i opakowania jednorazowe „na wynos“ maksymalnie 1 zł. To nie wszystko, ponieważ producenci mają tez płacić systemową opłatę produktową 5 groszy za wybrane plastikowe pojemniki i lekkie torby. Te pieniądze miałyby trafić na poczet recyklingu.
Producenci opakowań z tworzyw sztucznych bronią się przed nowymi obowiązkami. Z jednej strony boją się dodatkowego „podatku“ i wysokich kosztów. Wskazują też na brak na polskim rynku alternatywnych materiałów, które trzeba teraz importować z Azji. Z drugiej strony polskie firmy zajmujące się recyklingiem narzekają na brak pieniędzy, które wspierałyby ich działalność.
Niestety, bez zrobienia pierwszego kroku, czyli opodatkowania plastiku albo dotacji do alternatywnych materiałów, ekologiczne rozwiązania same się nie zrobią na dużą skalę. Potrzebują wyrównania szans, zgodnie z zasadą zanieczyszczający płaci i rozszerzoną odpowiedzialnością producenta. Im szybciej to się stanie, tym szybciej nasi producenci opakowań będą w stanie działać i bez obawy patrzeć w przyszłość.
Trzeba działać, inaczej sterty plastikowych śmieci na plażach, w morzach i oceanach będą rosły.