- reklama -
Strona głównaWeekendDzieci przed ekranem czy na...

Dzieci przed ekranem czy na łonie natury

Często narze­ka­my, że dzie­ci przed ekra­nem spę­dza­ją za dużo cza­su. Żyjąc pośród przy­ro­dy nauczą się z nią obcho­dzić. W lesie jest wbrew pozo­rom o wie­le bez­piecz­niej niż przy ruchli­wej ulicy. 

Dzieci przed ekra­nem spę­dza­ją zbyt dużo cza­su? No to zabie­raj­my je do lasu, w góry, nad jezio­ra. Zacznijmy, gdy są małe i marud­ne, niech sko­rup­ka nasią­ka za mło­du. Nie cze­kaj­cie, aż wyro­sną z nich pyska­te nasto­lat­ki. Pyskate nasto­lat­ki i tak z nich wyro­sną, ale jeśli do tej pory kon­takt z przy­ro­dą wej­dzie im w krew, będzie­cie o nie tro­chę spokojniejsi. 

I nie mam na myśli rów­no przy­strzy­żo­ne­go traw­ni­ka oto­czo­ne­go tuja­mi, bo takie miej­sca są raczej pró­bą urzą­dze­nia salo­nu pod gołym nie­bem – bez psz­czół, moty­li, jeży, kre­tów, mró­wek, bez poro­stów i mchu. Małe dzie­ci na łonie natu­ry zacho­wu­ją się na ogół… naturalnie. 

Jeśli na co dzień spę­dza­ją wie­le godzin przed róż­ny­mi ekra­na­mi, bom­bar­du­ją­cy­mi je nie­na­tu­ral­nie moc­ny­mi bodź­ca­mi, mogą począt­ko­wo narze­kać na nudę. To znak, że i im i doro­słym przy­da się mały detoks. A jeśli ktoś ma sła­bą wolę, to przy­po­mi­nam, że w Polsce wciąż są miej­sca, gdzie nie ma zasię­gu. To ważne. 

Zespół deficytu natury

Powstało już okre­śle­nie „zespo­łu defi­cy­tu natu­ry”. W cią­gu ostat­nich kil­ku­dzie­się­ciu lat nastą­pił dra­stycz­ny spa­dek licz­by dzie­ci, któ­re cho­dzą na wyciecz­ki, spa­ce­ru­ją, zaj­mu­ją się pra­cą w ogro­dzie, bawią się na podwór­ku. Jednocześnie coraz czę­ściej dia­gno­zu­je się u dzie­ci i mło­dzie­ży depre­sję, zabu­rze­nia lęko­we, a tak­że ADHD i trud­no­ści z kon­cen­tra­cją uwa­gi. Obserwowany od począt­ku XX wie­ku wzrost pozio­mu inte­li­gen­cji ogól­nej (tzw. efekt Flynna) rów­nież prze­stał już być noto­wa­ny. Jedno z dru­gim ma związek. 

Z badań wyni­ka, że kon­takt z natu­rą ma pozy­tyw­ny wpływ na roz­wój poznaw­czy dzie­ci, popra­wia ich kon­cen­tra­cję uwa­gi oraz dobro­stan psy­chicz­ny. Dzieci obser­wu­ją zja­wi­ska przy­ro­dy i sta­ra­ją się je zro­zu­mieć. Dlaczego pada deszcz, wscho­dzi słoń­ce, kwit­ną kwia­ty? Natura uru­cha­mia natu­ral­ną cie­ka­wość dzie­ci, potrze­bę roz­wo­ju i rozu­mie­nia ota­cza­ją­ce­go świata. 

Dzieci to zbieracze

Osobiście nie wiem, jak ludzie to robią, że cho­dzą z mały­mi dzieć­mi po górach, moje nie były chęt­ne na dłuż­sze wędrów­ki. Gdy już dotar­li­śmy na ulu­bio­ną bazę namio­to­wą moich córek w Beskidzie Niskim (zasię­gu brak), to cały­mi dnia­mi bie­ga­ły na gola­sa i na bosa­ka (gdy były star­sze, to już tyl­ko na bosa­ka), ska­ka­ły po bło­cie, chla­pa­ły się w lodo­wa­tym stru­mie­niu, bawi­ły w popie­le z ogni­ska („zrób­cie sobie nowe, bo tego już nie war­to myć”), zbie­ra­ły żaby i śli­ma­ki. I grzy­by. Dzieci to uro­dze­ni zbie­ra­cze, choć wedle moje­go doświad­cze­nia naj­bar­dziej lubią, gdy jest dużo tego, co się zbiera. 

W „Dotknij. Poczuj. Zobacz” Petera Wohllebena prze­czy­ta­łam, że może­my uczyć się od dzie­ci kon­tak­tu z natu­rą. Potrafią zain­te­re­so­wać się każ­dym napo­tka­nym żucz­kiem. Zanurzają się w przy­ro­dzie cały­mi sobą i doni­kąd nie śpieszą. 

Każda wio­sen­na proś­ba „zamo­czę tyl­ko nogi w jezio­rze” koń­czy­ła się osta­tecz­nie upad­kiem do wody, zmo­cze­niem gło­wy i: „e, teraz to już nie war­to uwa­żać, to ja się rozbiorę”. 

Gdy były małe, nudzi­ły mnie te powol­ne spa­ce­ry, mia­łam chęć iść dalej i szyb­ciej. Cóż, teraz role się odwró­ci­ły. Sama zaczę­łam podzi­wiać każ­dy mija­ny kwia­tek ku iry­ta­cji mojej nasto­let­niej cór­ki, któ­ra… chce iść dalej i szybciej. 

Czy dzieci są bezpieczne pośród natury?

Jeśli lubi­cie czy­tać o tym, jak zaj­mo­wa­li się swo­imi dzieć­mi łowcy-​zbieracze („W głę­bi kon­ti­nu­um” Jean Liedloff czy „Wolne dzie­ci” Petera Gray’a), to być może już wie­cie, że w tam­tych spo­łecz­no­ściach doro­śli pozwa­la­li dzie­ciom brać udział w więk­szo­ści zajęć przez nas uzna­wa­nych za nie­bez­piecz­ne. Już nie­mow­lę­ta dosta­wa­ły do ręki macze­ty i nikt im nie zabra­niał kon­tak­tu z ogniem. Bardzo wcze­śnie dzię­ki temu umie­ją dosko­na­le pły­wać, strze­lać z łuku, doglą­dać ognia. Wypadki zda­rza­ją się rzad­ko. Istnieje ple­mię miesz­ka­ją­ce na plat­for­mach budo­wa­nych wyso­ko na drze­wach, a tam­tej­sze nie­mow­lę­ta racz­ku­ją bez nad­zo­ru po tych platformach.

Gdy kie­dyś tra­fi­łam z cór­ką na izbę przy­jęć, była jedy­nym dziec­kiem, któ­re ule­gło nor­mal­ne­mu wypad­ko­wi (spa­dła z konia i skrę­ci­ła rękę). Inne mia­ło podej­rze­nie wstrzą­śnie­nia mózgu, ponie­waż upa­dło z jeź­dzi­ka na gło­wę, jesz­cze inne zła­ma­ło rękę wkła­da­jąc ją mię­dzy drzwi a fra­mu­gę. Rekordzista zła­mał rękę w trzech miej­scach z prze­miesz­cze­niem spa­da­jąc z kana­py na dywan na oczach mamy. Wniosek z tego wycią­gnę­łam taki, że dzie­ci nie ma sen­su ochra­niać, bo i tak jeśli mają sobie coś zro­bić, to sobie to zrobią.

Oczywiście żar­tu­ję.

Na waka­cjach spo­tka­łam 13-​latka, któ­ry poje­chał z rodzi­ca­mi do szpi­ta­la, ponie­waż zoba­czył kul­kę, chciał ją dotknąć, a ona roz­wi­nę­ła się i go ugry­zła. Miała zygzak.

Dziecięce doświadczenia

Przypuszczam, że dzie­ci w ple­mio­nach łowiecko-​zbierackich pierw­sze doświad­cze­nia zbie­ra­ją już w życiu pło­do­wym. Jeśli cię­żar­na kobie­ta wspi­na się po drze­wie, płód odbie­ra bodź­ce rucho­we z tym zwią­za­ne. Dalsze doświad­cze­nia naby­wa­ją, gdy są noszo­ne – zbie­ra­cze i myśli­wi nigdy nie odkła­da­ją dzie­ci, chy­ba że kła­dą się razem z nimi. Dopóki same się nie nauczą cho­dzić, dopó­ty są cały czas noszo­ne przez mat­kę i innych człon­ków spo­łecz­no­ści. Do tego trze­ba mieć krze­pę, nam nasze zanie­dba­ne krę­go­słu­py mogą na to nie pozwo­lić. No i żyjąc pośród przy­ro­dy, dzie­ci uczą się z nią obcho­dzić, jeśli na co dzień żyją w mie­ście, mają o wie­le mniej oka­zji do zbie­ra­nia doświadczeń.

Ale zauwa­ży­łam, że im mniej ochra­nia­łam moje dzie­ci, tym bar­dziej były ostroż­ne. Pamiętam do dziś, jak moja 1,5 rocz­na cór­ka uważ­nie cho­dzi­ła po pła­skich kamie­niach i powo­lut­ku prze­cho­dzi­ła przez wyso­ki jak dla niej, drew­nia­ny próg wiaty. 

Przyroda przy­po­mi­na dzieciństwo

Zresztą w lesie jest wbrew pozo­rom o wie­le bez­piecz­niej niż przy ruchli­wej uli­cy. Trochę mniej bez­piecz­nie jest nad wodą. Kiedyś na moich oczach łabędź zaata­ko­wał 2‑latka na tyle agre­syw­nie, że chłop­czyk na chwi­lę zna­lazł się pod wodą, z któ­rej wycią­gnął go jego tata. Ale oczy­wi­ście sama woda też może być zagro­że­niem, bez pomo­cy współ­cze­snych dinozaurów.

Generalnie myślę, że trze­ba obser­wo­wać i ochra­niać jak naj­mniej. Siadać sobie na rękach, przy­dep­ty­wać sto­py, nie biec, nie rato­wać, nie wyrę­czać – chy­ba że widzi­my, że nie­bez­pie­czeń­stwo jest realne.

Jesteś w lesie! Hałasuj!

To dla mnie cał­kiem nowa myśl, któ­rą wyczy­ta­łam w książ­ce Petea Wohllebena pt. „Dotknij. Poczuj. Zobacz.” Jesteśmy przy­zwy­cza­je­ni do cią­głe­go uci­sza­nia dzie­ci. Tymczasem hałas ostrze­ga zwie­rzę­ta. Wbrew pozo­rom czu­ją się one wte­dy bez­piecz­nie, ponie­waż naj­więk­sze zagro­że­nie nad­cho­dzi w ciszy i są nim myśli­wi. Słysząc bawią­ce się dzie­ci, zwie­rzę­ta po pro­stu odcho­dzą i trzy­ma­ją się na ubo­czu. Dzięki temu nie wypło­szy­my nie spo­dzie­wa­ją­ce­go się nicze­go dzika.

- autopromocja -
Podaj dalej
Ola Jagła
Ola Jagła
Pochodzę z Warszawy, od 20 lat mieszkam w Ośnie Lubuskim. Jestem psycholożką, lubię rozmawiać z ludźmi o sprawach ważnych. Lubię chodzić po lesie, wciąż uczę się, że jestem częścią przyrody, i chcę ją chronić.
Czytaj także

Bateria bez litu. Northvolt ogłasza przełom

Szwedzka firma Northvolt wprowadzi na rynek baterię sodowo-jonową, która nie potrzebuje żadnych krytycznych minerałów. To może uniezależnić produkcję baterii od dostawców z Azji. Ogniwo...

Internetowe oszustwo na Black Week

Koniec listopada to czas promocji w sklepach i początek zakupów przed sezonem świątecznym. Black Friday, czyli piątek przypadający po Dniu Dziękczynienia (w tym roku...
214FaniLubię
122ObserwującyObserwuj
218ObserwującyObserwuj
energetycznie

Zakaz dla kotłów na pellet w uchwale antysmogowej budzi sprzeciw

Nie tylko węgiel jest niemile widziany w uchwałach antysmogowych. Jak się okazuje, także piece na pellet mogą dostać zakaz wykorzystywania. Duży polski producent kotłów...

Zielona energia w każdej godzinie

Polenergia, spółka kontrolowana przez Dominikę Kulczyk, chwali się, że dostarczy klientom indywidualnym i biznesowym energię elektryczną z odnawialnych źródeł. Certyfikat TÜV SÜD potwierdza, że...
- reklama -

Nakomiady jak malowane

Właściciele zespołu pałacowego,...
A jeszcze lepsze jest to...