Polska jest największym importerem pojazdów używanych wśród państw Unii Europejskiej. Ma to swoją ciemną stronę. Stare pojazdy są bardziej paliwożerne, więc przy wysokich cenach paliwa Polacy odczuwają te koszty mocno w swoich budżetach. Polacy nadal cenią diesle, emisje szkodliwych dla zdrowia tlenków azotu niewielu martwią. To nie wszystko, bo kosztowne będzie teraz ograniczania emisji dwutlenku węgla z transportu – ostrzega najnowszy raport WISE Europa.
Z raportu dowiadujemy się, że rząd ma duże pole do wykorzystania, jeśli chodzi o politykę fiskalną w transporcie. Pilnie potrzebna jest daleko idąca zmiana podejścia do polityki transportowej. Odpowiednie opodatkowanie i zachęty finansowe powinny wspierać bardziej zrównoważony transport i zapewnić do niego szerszy dostęp dla Polaków – apeluje WISE.
Tani import diesli, wysokie koszty zdrowotne
Od 2005 roku do kraju sprowadzono niemal 14,5 mln aut a średni wiek samochodu z importu to ponad 12 lat.
Wyższa emisyjność i paliwochłonność używanych pojazdów z importu przekładają się na koszty ponoszone przez polskie społeczeństwo. Tylko sprowadzone w 2020 r. pojazdy w okresie ich wykorzystania w Polsce wygenerują koszty zdrowotne związane z emisją tlenków azotu (NOx) na poziomie miliarda złotych – ocenia WISE.
Import używanych pojazdów z silnikami diesla generuje niemal 70 proc. kosztów związanych z emisjami CO2 oraz importem ropy naftowej a także niemal 90 proc. kosztów zdrowotnych wynikających z emisji tlenków azotu, pomimo tego że stanowią one mniej niż połowę sprowadzanych do Polski samochodów.
Wynika to zarówno z większych średnich przebiegów samochodów z silnikami diesla, jak i wyższych jednostkowych emisji szkodliwych tlenków azotu
Stare diesle i emisje tlenków azotu
Tlenki azotu są jednymi z groźniejszych składników skażających atmosferę, znacznie bardziej szkodliwe od tlenku węgla i dwutlenku siarki. Powodują choroby górnych dróg oddechowych.
Dopuszczalny średnioroczny poziom stężenia NO2 w atmosferze wynosi 40 µg/m3, lecz niestety zwłaszcza w największych polskich miastach jest on wielokrotnie przekraczany. Sytuacja taka występuje m.in. w Krakowie, Warszawie czy Wrocławiu, gdzie ruch samochodowy jest najbardziej natężony. Największa emisja NO2 jest powodowana przez samochody z silnikiem Diesla. Na pocieszenie można zaznaczyć, że Polska na tle Europy nie wypada pod tym względem najgorzej. Problem ten jest najpoważniejszy w najbardziej rozwiniętych państwach, takich jak np. Włochy, Niemcy czy Belgia – podaje Airly.
Czytaj także: Ranking powietrza w europejskich miastach
Wyższe podatki nieuniknione?
Brak systemowych działań na rzecz zrównoważonego transportu przypomina mankamenty krajowej polityki w obszarze ogrzewania budynków. Polska polityka publiczna przez lata akceptowała wykorzystanie niskiej jakości paliw stałych. Doprowadziło to do utrwalenia wysokich kosztów zdrowotnych i środowiskowych ogrzewania oraz wysokiej energochłonności polskich budynków, a trwające od kilku lat próby naprawy sytuacji są dużym wyzwaniem organizacyjnym oraz finansowym dla rządu i samorządów.
Podobnie jest w przypadku transportu: bilans kosztów i korzyści obecnego modelu polityki transportowej szybko się pogarsza, a koszty jej dostosowania do zachodzących zmian rosną z każdym rokiem braku systemowych reform – ostrzega raport. Można porównać więc do problemu węgla stare diesle i emisje, jakie powodują.
Transport drogowy to jedyny duży sektor, w którym emisje CO2 nie uległy zmniejszeniu w Polsce w porównaniu do roku 2005. Wręcz przeciwnie, emisje wzrosły w tym okresie o 85%. W ujęciu bezwzględnym wzrost emisji z transportu drogowego był w Polsce w latach 2005–2019 wyższy niż redukcja emisji z energetyki.
Krajowa polityka fiskalna wobec transportu jest zachowawcza: relacja podatków od środków transportu do PKB jest w Polsce znacząco niższa niż średnia UE – podaje WISE. Tego długo nie da się utrzymać.