Ministrowie środowiska krajów Unii Europejskiej zgodzili się na to, by w 2035 roku wszedł w życie zakaz rejestracji nowych aut spalinowych. Polska była temu przeciwna. Natomiast stare diesle i benzyniaki nadal będą mogły jeździć po drogach.
Decyzja zapadła w Luksemburgu podczas unijnego szczytu 28 czerwca, a wcześniej Parlament Europejski poparł zakaz sprzedaży aut spalinowych.
Deklarację o tym, by najpóźniej do 2035 roku zakazać sprzedaży aut spalinowych, ogłoszono już podczas szczytu klimatycznego w Glasgow w listopadzie 2021 r. Wówczas Polska podpisała się pod tym dokumentem.
Jako miasta, stany i władze regionalne będziemy pracować nad przekształceniem naszych własnych lub wypożyczonych flot samochodów osobowych i dostawczych na pojazdy bezemisyjne najpóźniej do 2035 r., a także wdrożymy zasady, które umożliwią, przyspieszą lub w inny sposób zachęcą do przejścia na pojazdy bezemisyjne tak szybko, jak to możliwe, w zakresie, w jakim jest to możliwe, biorąc pod uwagę nasze uprawnienia jurysdykcyjne.
Deklaracja z Glasgow
W praktyce teraz okazuje się, że z deklaracją się pospieszyliśmy. O ile poprzedni minister klimatu Michał Kurtyka, który zresztą nie pojechał do Glasgow, bo już nie kierował resortem, wspierał rozwój elektromobilności, o tyle obecna minister Anna Moskwa sprzeciwia się zakazowi sprzedaży aut spalinowych w 2035 r.
Czy także: Co zostawił szczyt klimatyczny COP26
Co nie dziwi, najwięcej głosów sprzeciwu pojawiło się ze strony niemieckich producentów aut. Ostatecznie jednak Niemcy poparły zakaz, ale pod pewnym warunkiem. Na ich wniosek nadal możliwa będzie sprzedaż nowych samochodów napędzanych paliwami „neutralnymi pod względem emisji CO2”.
Ministrowie środowiska na spotkaniu w Luksemburgu zatwierdzili też wyjątek – pięcioletni okres przejściowy dla tzw. producentów „niszowych”. Obejmuje on marki produkujące mniej niż 10 tys. pojazdów rocznie. Ten wyjątek, przyjęty na początku czerwca przez Parlament Europejski, zyskał nazwę „poprawki Ferrari“, ale skorzysta z niego więcej luksusowych marek. Tu można też wymienić na przykład Lamborghini, Astona Martina czy Bugatti.
Zakaz 2035 nie obejmie starych diesli i benzyniaków
W praktyce oznacza to, że od 2025 roku sprzedawać będzie można na unijnym rynku tylko nowe auta o zerowej emisji CO2 – elektryki (także na wodór). Odpadną auta na gaz, hybrydy plug-in czy auta na biopaliwa, np. etanol, ale tu trzeba poczekać na szczegółowe regulacje. W 2026 roku ma być przegląd prawa, pod kątem dopuszczenia np. e‑paliw.
Zakaz nie obejmuje natomiast już zarejestrowanych aut. Stare diesle i samochody na benzynę, które już zostały zarejestrowane po raz pierwszy wcześniej, zostaną więc na drogach.
Wśród polskich ekspertów zaczęła się już dyskusja, co zakaz oznacza dla cen samochodów. Czy importowane masowo do Polski stare diesle i inne auta zdrożeją, czy też stanieją? Zdanie są podzielone. Jedni uważają, że wzrośnie popyt na takie samochody, a więc ich ceny pójdą w górę. Inni – że będzie wręcz przeciwnie, bo Zachód będzie masowo pozbywał się starych aut.