Katowice zachwycają starą architekturą i urokliwymi knajpkami. Zapach węgla w powietrzu przypomina dzieciństwo .…
Ale nie jest to miłe. Wszechobecny pył w powietrzu wydaje się nikomu nie przeszkadzać. W końcu węgiel to nasze krajowe bogactwo. Daje miejsca pracy i pieniądze dla całych miejscowości i gmin. Eksportujemy nasze technologie, maszyny, na węglu zarabiamy coraz więcej. Uczestnicząc w Forum Węglowym organizowanym przez „Rzeczpospolitą“ i „Parkiet“ w Katowicach trudno nie dostrzec zalet węgla.
Ochrona klimatu niesłusznie zdominowała inne dyskusje dotyczące węgla i ekologii. Dyskusje o podnoszeniu efektywności elektrowni, oszczędzaniu energii i o likwidacji tzw. niskiej emisji. Pył w powietrzu na Śląsku to nie jest wina elektrowni, ale przede wszystkim ludzi ogrzewających się przez palenie węgla w piecach. Palą w nich zresztą także śmieci. To nie jest już problem ochrony klimatu ale poważny problem ochrony zdrowia.
Nasze miasta śmierdzą. Wystarczy pociągnąć nosem. Kopcą kominy i rury samochodów. Ten pył powoduje choroby płuc, zawarty w nim benzoapiren to substancja rakotwórcza.
Leszek Wieciech szef PIPiHN, zadzwonił do mnie po ostatnim artykule w Rzepie z informacją, że kopcą nie tylko stare silniki Diesla. Kierowcy usuwają z nowych samochodów filtry cząstek stałych, by uzyskać lepsze przyspieszenie. Kolega potwierdził: filtry zatykają się, a ich wymiana jest bardzo droga. Auta jeżdżą więc bez filtrów.
Stać nas na wypasione nowe/stare samochody, ale na wymianę filtra – już nie. Kupujemy tańsze mieszkania, w budynkach nie podłączonych do sieci miejskiej, a potem płacimy wyższe rachunki za ogrzewanie. Kupujemy dom na kredyt, ale śmieci palimy na podwórku.
Patrząc na skalę tych problemów dyskusja o zmianach klimatu wydaje się odległa i śmieszna. Przypomina mi się francuski kawał o górnikach:
- Jak Ci się podobało na wakacjach nad morzem?
- W porządku, tylko to powietrze jakieś dziwne. Wolę WIDZIEĆ, czym oddycham.
Tacy „górnicy“ jeszcze żyją, tu u nas i nie tylko na Śląsku.