Rokrocznie inwestujemy czas i niemałe pieniądze w sadzenie roślin ozdobnych. Wolimy kupić piękne kwiatki w supermarkecie, choć to ma swoje ciemne strony. Transportowane na duże odległości, słabe sadzonki nie zawsze się przyjmą. W dodatku do ich masowej produkcji wykorzystuje się nierzadko cenny przyrodniczo torf.
Kiedyś była moda na takie małe pluszaczki, które zaciskały łapki i przy pomocy tych łapek można było je przymocować do ramienia plecaka, brzegu szafki albo gdziekolwiek indziej. Chciałam mieć takiego pluszaczka, dostałam go i cieszyłam się. Wtedy mama powiedziała: jak będziesz miała ich dużo, to możesz sobie powiesić sznur i przymocować je do niego. Pewnie tak właśnie jest, że rodzice chcą dla swoich dzieci dużo dobrego. Ale w tamtej chwili czar prysł i pluszaczki przestały mi się podobać. Bo marzyłam o jednym.
Wyobrażenie, że mogłabym ich mieć dużo, odebrało im wartość.
Torf pod kwiatki
Ostatnio przeczytałam tekst Marty Jermaczek-Sitak nawołujący do zrezygnowania z kupowania roślin, zwłaszcza w dużych marketach. Ze względu na to, że są hodowane i sprzedawane w torfie, którego zasoby na planecie niebezpiecznie maleją. A ponadto takie transportowane ze szklarni do sklepów rośliny są też po posadzeniu mniej odporne na szkodniki.
Tekst ten obudził całą lawinę myśli, uczuć i wspomnień. Najpierw przyszło poczucie winy wymieszane (jak to zwykle bywa) ze złością. Dopiero co kupiłam kilka sadzonek w dużym markecie i miałam z tego sporo radochy. Więc tego też już nie wolno? Ale potem wraz ze wspomnieniem o pluszaczku pojawiła się ulga i myśl przeciwna. Nie muszę mieć dużo.
Kilka sadzonek z lokalnej szkółki
Mogę mieć jednego pluszaczka. Mogę kupić kilka sadzonek bylin – jeśli będzie mi po drodze, to w lokalnej szkółce – i poczekać, czy się przyjmą i rozrosną. Nie muszę rokrocznie inwestować czasu i pieniędzy w sadzenie roślin ozdobnych, czego i tak mi się nie chce robić. Mogę w ogóle na razie głównie obserwować i odkrywać, co rośnie w moim świeżo wydzierżawionym ogródku działkowym, zastanawiać się, co chcę zachować i w jakiej ilości.
Nie muszę się spieszyć, natychmiast kupować kosiarki. Na razie przycięłam nożycami wysoką trawę wokół truskawek, by dotarło do nich trochę światła. Nie muszę nic karczować ani załatwiać ciężkiego sprzętu. Na razie mój partner wyciął rdestowca japońskiego, bo inwazyjny i ekspansywny, i zrywamy z koron drzew pnącza winorośli, by dało się tam chodzić. Nie muszę pryskać czereśni. Mogą zjeść je ptaki i ludzie tolerujący białko zwierzęce w pożywieniu.
Mój ogród nie musi być podobny do ogrodów sąsiadów ani nie musi się im podobać, choć jeśli się spodoba, to będzie mi miło.
Na razie poczęstowałam sąsiadkę młodymi listkami klonu, smakowały jej. Mogę się cieszyć tym, co już jest i powoli przymierzać się do tej przestrzeni, dopasowywać ją do siebie i siebie do niej.
Kwiat Jabłoni śpiewa: Niemożliwe nam się dostało, nie ma powodu do łez, a każdy mówi, że mało, musisz więcej niż chcesz. A Eddie Vedder śpiewał: You think you have to want more than you need, until you have it all you won’t be free.
Nie muszę dużo, mogę mało. I jest prawdopodobne, że robienie czegoś mniej, okaże się wyborem bardziej ekologicznym.
Od redakcji:
Dlaczego torf jest ważny?
Bogaty w składniki odżywcze torf posiada doskonałe właściwości do uprawy roślin, ponieważ przechowuje wilgoć przez długi czas. Z dodatkami może być idealnie dostosowany do potrzeb różnych roślin. Na całym świecie torfowiska magazynują około dwa razy więcej CO2 niż wszystkie lasy razem wzięte. Torf pozyskiwany jest przez osuszanie torfowisk, a to z kolei uwalnia zmagazynowany węgiel.
W samych Niemczech zużywa się około 10 milionów metrów sześciennych torfu.
W Wielkiej Brytanii trwa dyskusja na temat tego, czy ogrodnicy powinni zrezygnować z torfu dobrowolnie, czy też powinno się zakazać jego wykorzystania. Dziesięć lat temu przyjęto cel, by do 2020 roku nastąpiła dobrowolna rezygnacja ze stosowania torfu jako domowego kompostu. Nie udało się.
A warto zaznaczyć, że pandemia koronawirusa mocno zwiększyła chęć zakładania własnych ogródków. W Wielkiej Brytanii przybyło ich około trzech milionów. Także w Polsce ogrodnicy mogą cieszyć się z rosnących obrotów.