Fast fashion czyli szybka moda ma coraz większy wpływ na środowisko naturalne. Kilka kolekcji rocznie, kiepskie materiały, niebezpieczne chemikalia – to nam chce sprzedać wielu producentów ubrań. Do tego coraz powszechniejszy staje się w modzie greenwashing. Bez odpowiednich przepisów duże marki modowe nie zmienią swojego podejścia. Ekolodzy nawołują do większych zmian i zamierzają o to walczyć w Komisji Europejskiej.
Grupa 25 organizacji pozarządowych odrzuca dobrowolne porozumienia branży modowej i wzywa Unię Europejską do regulacji tego rynku. Chodzi o to, by pociągać marki modowe do odpowiedzialności za ich wkład w globalne zanieczyszczenie środowiska. Wzywają do wprowadzenia nowej polityki, aby powstrzymać niekontrolowaną nadprodukcję tekstyliów. Kampanię nazwali „Zmiana szafy”. Czego oczekują?
Z czego powstają ubrania
Zrównoważone tekstylia powinny być normą. Można to osiągnąć dzięki wysokim minimalnym standardom projektowania i lepszym procesom produkcyjnym. Potrzebna jest przejrzystość w podawaniu informacji, tak by dane ubrania można było łatwo zidentyfikować.
Równie ważny jest zakaz niszczenia niesprzedanych i zwróconych towarów. Wielkim echem odbiła się trzy lata temu wiadomość o tym, że producent luksusowych ubrań Burberry zniszczył niesprzedane ubrania, dodatki i kosmetyki warte dziesiątki milionów dolarów. Firma pod wpływem krytyki wycofała się z tej praktyki. To nie znaczy, że problem zniknął, bo marek modowych jest zatrzęsienie.
Metka i greenwashing
Brakuje przepisów, jakie wiarygodne oświadczenia ekologiczne można umieszczać na produktach. Stąd powszechny staje się greenwashing – podawanie informacji o „zrównoważonych“ czy „naturalnych“ produktach to często tylko zasłona dymna, by zwabić klientów. Potrzeba więc ujednolicenia metek.
Podobnie jak w branży elektroniki, tu też trwa batalia o to, by ubrania tak szybko nie niszczyły się. Proponowane środki obejmują minimalne standardy dotyczące trwałości odzieży. Producenci powinni też lepiej informować na temat oczekiwanego okresu użytkowania i możliwości naprawy ubrania.
Recykling i zaśmiecanie
Liniowy model biznesowy oznacza zużywanie za każdym razem nowych surowców. To marnotrawstwo. Opodatkowując wykorzystanie pierwotnych zasobów Bruksela może to zmienić, czyniąc producentów odpowiedzialnymi za produkty, które wprowadzają na rynek od kołyski do grobu. To nic innego jak model ROP – rozszerzonej odpowiedzialności producenta.
Na jednego obywatele UE przypada średnio 1,3 tony zużytych surowców, biorąc pod uwagę kupione ubrania, tekstylia i obuwie – podaje Europejska Agencja Środowiska.
Prawa człowieka
Grupa apeluje również o pilne wprowadzenie przepisów dotyczących niebezpiecznych chemikaliów. To ma wpływ na pracowników fabryk, które najczęściej znajdują się poza Europą. Pozostałości chemikaliów są też w ubraniach, które kupujemy w sklepach.
W produkcji tekstyliów wykorzystuje się około 3500 substancji. Spośród nich 750 zostało sklasyfikowanych jako niebezpieczne dla zdrowia ludzkiego, a 440 jako niebezpieczne dla środowiska. Szacuje się, że około 20 proc. globalnego zanieczyszczenia wody jest spowodowane farbowaniem i wykańczaniem wyrobów włókienniczych, co ma wpływ na zdrowie pracowników i społeczności lokalnych.
Ekolodzy chcą więc rygorystycznych zasad dochowania przez marki modowe należytej staranności w zakresie praw człowieka i ochrony środowiska.
A pamiętam jak w 2002 czy 2003 tworcy Reserved mowili ze „sweter ma zyc krotko”…
Minimalizm! Nie potrzebujemy pełnych szaf, butów, spodni, koszul!