Gdy wokół wszyscy narzekają na dwutlenek węgla, z prawdziwą przyjemnością sprawdzam co roku, ile kasy zgarnia Arcelor Mittal z handlu tym gazem.
No więc w ostatnim kwartale ubiegłego roku ten największy producent stali w Polsce i na świecie zarobił na dwutlenku węgla 0,2 mld dolarów. W latach 2008-12 suma ta wynosić może w sumie 1,4 mld euro.
Ale też inne firmy nie mogą narzekać na limity emisji CO2. Francuski Lafarge, właściciel cementowni w Polsce, zarobił w ostatnim roku 99 mln euro na handlu tym gazem…
Te informacje drastycznie różnią się od sygnałów płynących z Brukseli. Gdy firmy się cieszą, to urzędnicy zgrzytają zębami. System handlu uprawnieniami do emisji CO2 staje się pośmiewiskiem, ceny lecą na łeb na szyję i Komisja Europejska chce ograniczyć liczbę uprawnień na rynku, by jakoś ratować cały system. I tak źle, i tak niedobrze. Bo jeśli ten plan się spełni, to prąd zdrożeje i Polskę może czekać fala protestów, strajki, recesja i nawet upadek rządu – straszy portal wnp.pl.
Uśmiałam się czytając ten czarny scenariusz, bo przypomniał mi się właśnie Arcelor Mittal. Na jego wyjątkowo dobre wyniki pracuje w Polsce pięć hut i zakłady produkujące najwięcej koksu w Europie. Hindusom nie spieszno uciekać z Polski, wręcz przeciwnie – planują dalsze inwestycje. Co się stanie, jeśli rzeczywiście eurobiurokraci obetną pulę praw do emisji CO2 i ich ceny poszybują w górę z 5 euro teraz do 30 – 40 euro?
- a. koncern zarobi mniej, a może nawet straci, bo dostanie mniejsze limity
- b. koncern zarobi więcej, bo ceny CO2 pójdą w górę
- c. koncern ma to w nosie
Wybieram odpowiedź c. Chyba nie muszę jej uzasadniać.