Pierwszy wyjazd nad jeziora już za nami. Janek zamoczył nogi w Plusznem. Ja się trochę bałam pływać, bo coś w wodzie „pogryzło“ Wojtka.
Pogryzienie wyglądało niegroźnie. Ot kilka krostek na czole i na szyi. Może to wodorosty, może jeziorne meduzy? – żartowaliśmy. Trochę swędziało, Wojtek i Małgorzata posmarowali się kremem i temat kąpieli w jeziorze odpłynął.
Mi jednak ta pokrzywka nie dawała spokoju. Postanowiłam sprawdzić, czy polskie kąpieliska są bezpieczne. Natrafiłam na raport Europejskiej Agencji Środowiska (EEA), z którego wynika że 68 proc. z 221 naszych kąpielisk ma wodę najlepszej jakości. Nie ma się czym chwalić, bo osiągnęliśmy gorszy wynik od średniej unijnej, która wynosi 78 proc. Słabiej wypadają nasze jeziora i rzeki niż nadmorskie plaże.
Kolejne 30 proc. polskich kąpielisk nie ma wód najwyższej jakości ale spełnia normy bezpieczeństwa. Jest dobrze. Tyko Łeba miała w tamtym roku tak złą jakość wody w Bałtyku, że zamknięto jedną plażę – wynika z raportu EEA. Zanim wiec wejdziemy do wody sprawdźmy ją na mapie.
EEA podpowiada też, gdzie najlepiej pojechać na wakacje – na Maltę i do Chorwacji. Ech, w Chorwacji jest 919 kąpielisk z czego ponad 95 proc. ma najczystszą wodę. I pomyśleć, że Chorwaci dopiero co weszli do Unii Europejskiej, a już tak dobrze im idzie dbanie o czyste środowisko!