- reklama -
Strona głównaEcoLifeGatunki ocalone w tłumaczeniu

Gatunki ocalone w tłumaczeniu

Tym, którzy interesują się ekologią, „zielony szczyt” kojarzy się raczej z międzynarodową konferencją niż z literaturą – tymczasem „Anne z Zielonych Szczytów”, czyli nowe tłumaczenie „Ani z Zielonego Wzgórza”, ma też swój przyrodniczy wątek.

Sądząc po fali dys­ku­sji, a tak­że zwy­kłe­go bicia pia­ny i hej­tu wokół naj­now­sze­go tłu­ma­cze­nia naj­słyn­niej­szej powie­ści Lucy Maud Montgomery, czy­li „Anne z Zielonych Szczytów”, jego autor­ka Anna Bańkowska we współ­pra­cy z wydaw­nic­twem Marginesy doko­na­ła zama­chu na świę­tość naro­do­wą. Kto wie nawet, czy tem­pe­ra­tu­ra tych dys­ku­sji nie wpły­nę­ła na ocie­ple­nie klimatu… 

Największe emo­cje budzi nowe brzmie­nie tytu­łu oraz – co już dużo dziw­niej­sze, bio­rąc pod uwa­gę, że od ład­nych paru lat taka zasa­da edy­tor­ska obo­wią­zu­je w tłu­ma­cze­niach lite­ra­tu­ry – przy­wró­ce­nie ory­gi­nal­nych imion bohaterów. 

Nie lubi­my zmian, bo wpro­wa­dza­ją nie­po­kój, a w cza­sach, gdy wszy­scy mamy ich nad­miar, i nie są to naj­czę­ściej dobre zmia­ny, chce­my, żeby cho­ciaż nasi ulu­bie­ni boha­te­ro­wie byli tacy jak daw­niej – tak moż­na sobie wytłu­ma­czyć ska­lę oburzenia. 

Kanada zamiast Mazowsza

Ciszej nato­miast jest wokół inne­go aspek­tu nowe­go tłu­ma­cze­nia, któ­ry wią­że się z waż­ną czę­ścią świa­ta wykre­owa­ne­go przez Lucy Maud Montgomery, bar­dzo istot­ną dla jego głów­nej boha­ter­ki – lokal­ną przy­ro­dą. „Anne…” nie dzie­je się na pol­skiej wsi, ba, nie dzie­je się nawet w Europie. Akcja toczy się na Wyspie Księcia Edwarda, któ­rej walo­ry przy­rod­ni­cze autor­ka czę­sto przywołuje. 

Posługując się wyobraź­nią Anne, pisar­ka, któ­ra sama była zapa­lo­ną ogrod­nicz­ką, czy­ni z kwia­tów, drzew i innych roślin boha­te­rów swo­jej książ­ki – dru­go­pla­no­wych może, ale waż­nych. I wie­le poko­leń dziew­czy­nek (do któ­rych teraz może dołą­czą i chłop­cy, bo w dys­ku­sjach wokół tłu­ma­cze­nia sły­chać coraz wię­cej męskich gło­sów, z któ­rych wyni­ka, że pano­wie je rze­czy­wi­ście prze­czy­ta­li) kształ­to­wa­ło swo­ją wraż­li­wość na pięk­no natu­ry wła­śnie poprzez lek­tu­rę (wte­dy jesz­cze) „Ani z Zielonego Wzgórza”. 

Anna Bankowska
Anna Bańkowska, autor­ka tłu­ma­cze­nia książ­ki Lucy Maud Montgomery: „Anne Z Zielonych Szczytów“. Fot.: Wydawnictwo Marginesy

Rzecz jed­nak w tym, że we wcze­śniej­szych tłu­ma­cze­niach ta uni­kal­na przy­ro­da kana­dyj­skiej wyspy, czę­ścio­wo z bra­ku dostę­pu do wie­dzy, cza­sem z bra­ku cza­su, a czę­sto z roz­pę­du i przy­zwy­cza­je­nia lub prze­ko­na­nia, że tak czy­tel­ni­kom będzie łatwiej, zosta­ła w wie­lu miej­scach spo­lo­ni­zo­wa­na. W rezul­ta­cie pod­czas lek­tu­ry poru­sza­li­śmy się po świe­cie mazo­wiec­kich pól i lasów, napo­ty­ka­jąc w nich kwiat­ki zna­ne i lubia­ne nad Wisłą. Z pew­no­ścią nie było to zgod­ne z inten­cją autor­ki, a przede wszyst­kim pozba­wia­ło czy­tel­ni­ków moż­li­wo­ści pozna­nia przy­ro­dy innej niż ta, któ­rą mamy za oknem. 

Odzyskany ekosystem

Dzisiaj – pomi­ja­jąc ogra­ni­cze­nia pan­de­micz­ne – led­wie kil­ka godzin lotu dzie­li nas od innych eko­sys­te­mów, stref kli­ma­tycz­nych, egzo­tycz­nej fau­ny i flo­ry. Tym bar­dziej więc czy­ta­nie histo­rii kana­dyj­skiej dziew­czyn­ki żyją­cej w oto­cze­niu środ­ko­wo­eu­ro­pej­skiej przy­ro­dy było­by dziw­ne, nie­wia­ry­god­ne i śmieszne. 

I tak, dzię­ki mrów­czej pra­cy oraz (inter­ne­to­wej) sie­ci kon­sul­tan­tów, pasjo­na­tów flo­ry na Wyspie Księcia Edwarda, w nowym tłu­ma­cze­niu nie znaj­dzie­my już przy­lasz­czek, z któ­rych rze­ko­mo Ania ukła­da­ła bukie­ci­ki, a majow­ni­ki (oryg. mayflowers). 

Te pierw­sze na wyspie nie rosną, a te dru­gie są wła­śnie pierw­szy­mi wio­sen­ny­mi kwia­ta­mi, bo wio­sna przy­cho­dzi w tam­tej­szym kli­ma­cie dopie­ro w maju (współ­czu­je­my).

Nie ma też fuk­sji, jak tłu­ma­czo­ne są w słow­ni­kach „ladies’ ear­drops“ (dosł. dam­skie kol­czy­ki) – ta nazwa poja­wia się w ory­gi­na­le tek­stu Montgomery, ale sama fuk­sja na wyspie nie rośnie w natu­rze, a nazwa „ladies ear­drops” sto­so­wa­na jest do niecierpków. 

Świerk w kraju sosny

Na Wyspie Księcia Edwarda bar­dzo rzad­ko wystę­pu­ją rów­nież sosny, któ­re nie wie­dzieć cze­mu poja­wi­ły się we wcze­śniej­szych tłu­ma­cze­niach. I tak, razem z Zielonym zni­kło rów­nież Sosnowe Wzgórze, któ­re zgod­nie z ory­gi­na­łem zmie­ni­ło się w Sadową Górkę (oryg. Orchard slo­pe), a Nawiedzony Las (d. Las Duchów), któ­ry w pierw­szym tłu­ma­cze­niu był sosno­wy, stał się na powrót lasem świer­ko­wym, tak jak chcia­ła pisar­ka – pomi­ja­jąc już fakt, że naj­gę­ściej nawet rosną­ce sosny nie mogły­by stwo­rzyć takiej atmos­fe­ry gro­zy, jak potra­fią to mrocz­ne zagaj­ni­ki świerkowe. 

Z pew­no­ścią w kolej­nych tomach przy­gód Anne, znaj­dzie­cie jesz­cze spo­ro takich „nowych” roślin, a tym samym ich gatun­ki, nie­któ­re już wystę­pu­ją­ce podob­no rzad­ko, oca­le­ją – przy­naj­mniej w tłumaczeniu.

- autopromocja -
Podziel się
Czytaj także

Tam, gdzie rosną szmaciaki

Siedzuń (sparassis), strzępiak, strzępulec, orysz, orosz, baran, kwoka, kozia broda. Te wszystkie określenia dotyczą jednego grzyba. Rośnie od lipca do października, pojedynczo, u podstawy...

Zamiast fabryki FSO osiedle z zieloną energią

W Warszawie na terenach po Fabryce Samochodów Osobowych na Żeraniu powstanie ogromne osiedle przyjazne dla mieszkańców. W planach jest aż 12 tys. mieszkań z...
213FaniLubię
122ObserwującyObserwuj
216ObserwującyObserwuj
energetycznie

Zakaz dla kotłów na pellet w uchwale antysmogowej budzi sprzeciw

Nie tylko węgiel jest niemile widziany w uchwałach antysmogowych. Jak się okazuje, także piece na pellet mogą dostać zakaz wykorzystywania. Duży polski producent kotłów...

Zielona energia w każdej godzinie

Polenergia, spółka kontrolowana przez Dominikę Kulczyk, chwali się, że dostarczy klientom indywidualnym i biznesowym energię elektryczną z odnawialnych źródeł. Certyfikat TÜV SÜD potwierdza, że...
- reklama -

Wiosna Lato Jesień

Koniec wiosny jest...

Las

Lasy gospodarcze (użytkowe)...

Lepsze życie cytryn

Cytryny nie pochodzą...
A jeszcze lepsze jest to...