Do inwestycji w domową fotowoltaikę przekonują Polaków utrzymujące się wysokie hurtowe ceny za energię elektryczną. Do tego dotacje z programu Czyste Powietrze czy Mój Prąd 4.0 skracają okres zwrotu z inwestycji.
Dofinansowanie fotowoltaiki w programie Czyste Powietrze
Już ponad jedna trzecia wniosków składanych w programie Czyste Powietrze dotyczy instalacji fotowoltaicznej. W maju na 14 tys. złożonych wniosków o dotację 35 proc. dotyczyło także domowej fotowoltaiki. Do wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej wpłynęło w maju ponad 4,8 tys. takich wniosków.
W programie Czyste Powietrze fotowoltaika jest wspierana przy wymianie starych pieców na nowe ogrzewanie spełniające standardy emisyjności, np. kotły na pellet, kotły gazowe, pompy ciepła. Te ostatnie urządzenia biją rekordy popularności. To też jeden z powodów, dla którego wzrasta liczba domowych instalacji słonecznych.
Dofinansowanie w Czystym Powietrzu pokrywa maksymalnie połowę kosztów fotowoltaiki. Można otrzymać do 5 tys. zł na instalację o mocy 2–10 kW. Wnioskodawca musi mieć umowę kompleksową na dostawę i dystrybucję energii elektrycznej. Warunkiem skorzystania z programu jest posiadanie dochodów nieprzekraczających 100 tys. zł rocznie.
Program Mój Prąd 4.0
Znacznie mniej wniosków niż w Czystym Powietrzu złożono w programie Mój Prąd 4.0. W maju było to poniżej tysiąca. Z programu Mój Prąd 4.0 można otrzymać dofinansowanie do 50 proc. kosztów inwestycji w fotowoltaikę o mocy 2–10 kW. Poziom dotacji wynosi maksymalnie 4 tys. zł przy inwestycji w samą fotowoltaikę albo 5 tys. zł przy jednoczesnej inwestycji w magazyn energii.
Z dofinansowania mogą skorzystać wyłącznie osoby, które rozliczają się w systemie net-billingu. Część prosumentów rezygnuje więc z systemu opustów i przechodzi na net billing – wynika ze statystyk Mojego Prądu.
Czytaj także: Co się zmienia w rozliczeniu fotowoltaiki od 1 lipca 2022 r.
Opłacalność fotowoltaiki w systemie net-billingu
Net billing polega na rozliczaniu energii prosumenta wartościowo, nie ilościowo. Nadal można odebrać wypracowaną nadwyżkę finansową za energię i to bez tracenia na opustach. Jeśli na depozycie prosumenckim po 12 miesiącach nadal jest nadwyżka, to prosument może ją wypłacić, ale wysokość nadpłaty zwracanej przez sprzedawcę nie może przekroczyć 20 proc. wartości energii elektrycznej w miesiącu kalendarzowym, którego dotyczy zwrot nadpłaty. To oznacza, że nie opłaca się już instalacji fotowoltaicznej przewymiarowywać. Najwięcej na tego typu inwestycji mogą zyskać gospodarstwa domowe, które zmaksymalizują tzw. autokonsumpcję – wskazuje w poradniku “Fotowoltaika w świetle nowych korzyści” Tauron.
Okres zwrotu inwestycji w fotowoltaikę zależy bezpośrednio od wysokości nakładów finansowych, które poniesiemy. A te mogą się znacząco różnić – w zależności od rodzaju wybranych paneli, falownika czy kosztów montażu. Duże znaczenie dla obliczenia zwrotu z inwestycji ma także sposób finansowania, a także dotacje uzyskane na inwestycję.
„Fotowoltaika w świetle nowych korzyści“
Energia prosumenta wprowadzana do sieci, a wiec już po autokonsumpcji, jest rozliczana według średniej rynkowej ceny miesięcznej. Cena za lipiec podana przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne wynosi 659,29 zł/MWh. Jest więc wyższa od ceny w obecnie obowiązujących taryfach, po jakich energia jest sprzedawana dla gospodarstw domowych. Jak ocenia firma Vosti, stopa zwrotu inwestycji w fotowoltaikę jest obecnie na poziomie około 20 proc. To oznacza, że aktualna stopa zwrotu w net-bilingu jest najkrótsza w historii.