Niechęć do polowań i myśliwych jest dość powszechna, nie tylko wśród osób zainteresowanych ekologią. Czy wrzucanie do jednego worka myśliwych i wędkarzy ma sens?
O niechęci do wędkarstwa usłyszałam niedawno przy okazji pomysłu europosłanki Sylwii Spurek, by zakazać wędkowania. Z jednej strony rozumiem, że dla wegetarian i wegan taki pogląd jest spójny i konsekwentny i z ich wyborami (bo oburzenie osób kupujących mięso w sklepie jest tu dla mnie zupełnie niezrozumiałe).
A jednak generalnie mi tu coś mocno nie pasuje.
Dziczyzna jest zdrowsza
Mam takie wspomnienie: Moja 2‑letnia córka z poważną alergią pokarmową nie toleruje żadnego sklepowego mięsa. Prosimy więc o pomoc znajomego myśliwego i w ten sposób w naszym garażu znalazł się zabity jelonek. Mój były szwagier go oskurował, a my porcje mięsa zamroziliśmy w specjalnie na ten cel kupionej zamrażarce.
Było pyszne. A przede wszystkim udało się: moja córka mogła je jeść, co przy jej bardzo wtedy ograniczonej diecie było ogromną radością.
Mięso ze zdrowego zwierzęcia, żyjącego na wolności, nie karmionego antybiotykami ani hormonami. Mięso ze zwierzęcia, które miało szczęśliwe życie. Mięso ekologiczne – chyba sensownie jest tak je nazwać.
Wyprawy do lasu i nad jezioro
Mile też wspominam rozmowę ze spotkanym na kursie psychoterapeutą i myśliwym na temat survivalowych wypraw do lasu, na które wybierał się samotnie, z rodziną albo z uzależnionymi od nowoczesnych technologii dzieciakami.
I jeszcze jedno z fajniejszych wspomnień z okresu, gdy zaczęłam przyjeżdżać do Ośna Lubuskiego. Na zamarzniętym jeziorze przy małym przeręblu siedzi dwóch wędkarzy. Obok płonie małe ognisko. Łowią i gawędzą. Jeden opowiada, że widział małego warchlaka leżącego w legowisku i pyta drugiego: „Dlaczego on nie uciekał?”. A drugi odpowiada: „Widocznie mu mama nie kazała…”.
A o tym, że dziwne czarno-białe kaczki, które zauważyłam w lecie pływające po jeziorze, nazywają się gągoły, dowiedziałam się właśnie od prezesa Polskiego Związku Wędkarskiego.
Wiem, że łowiectwo i wędkarstwo przysparza zwierzętom cierpienia. Ale jednak zwierzęta zabijane przez myśliwych i wędkarzy miały dobre życie. Zwierzęta hodowane na mięso mają bardzo złe życie. To coś, czego nie chcemy wiedzieć.
Za dużą ilością taniego mięsa, które większość ludzi je codziennie, stoi cierpienie niezliczonych zwierząt, cierpienie trwające od urodzenia do śmierci. Oczywiście ich mięso nie może być zdrowe, dlatego nadwrażliwy organizm mojej córki go nie tolerował, w przeciwieństwie do dziczyzny. Mam więc jasność, że należy dążyć do zakazu przemysłowej hodowli zwierząt. Ale wrzucanie do jednego worka myślistwa i wędkarstwa budzi mój protest.
Dziękuję za cenny głos w dyskusji. Potrzeba jeszcze objaśnienia szczególnie krytykowanego trendu C&R w wędkarstwie. To trudniej obronić, choć dla mnie to narzędzie koniecznej limitacji i ochrony zasobów. Tu jednak łowiący nie pozyskuje pożywienia, stąd sprzeciw wielu sięga po argument zadawania cierpienia dla przyjemności. Niestety, osobiście mam z tym problem także, jako i wędkarz i ochroniarz przyrody.