Śniadanie na tarasie, lunch na plaży, kolacja o zachodzie słońca przy grillu. Tak można bawić się w Hiszpanii w listopadzie. Niestety, nie powinno to być powodem do radości. Rekordowe upały nas cieszą, ale Hiszpanów mocno uderzyły po kieszeni, bo znacznie wzrosły ich rachunki za prąd.
Upalne lato trwające aż do listopada to przekleństwo dla hiszpańskiej energetyki. W tym roku znacznie spadła produkcja taniej energii z elektrowni wodnych. Elektrownie musiały ratować się sięgając po droższy węgiel i gaz, a to sprawiło, że przeciętny hiszpański rachunek za energię w październiku wyniósł ponad 71 euro. To skok o 12 procent – czytam w lokalnej prasie. Oprócz niekorzystnej pogody powodem były prace serwisowe. Jak podaje tygodnik, produkcja energii z elektrowni wodnych wyniosła 7,5 procent, a rok temu było to dwa razy tyle w ogólnej ilości energii.
Indian summer
Indian summer – babie lato, złota jesień – to częste określenie dla pogody, jaka o tej porze roku panuje w Hiszpanii. Jest ciepło tak bardzo, że na Costa del Sol można kąpać się w morzu, jeszcze przyjemniej jest w Tarifie, gdzie woda z Atlantyku rozlewa się po szerokiej plaży.
W ostatnią niedzielę, 12 listopada, temperatura wynosiła aż 5 stopni więcej niż sezonowa norma, bo 21 stopni, a w poniedziałek jeszcze bardziej wzrosła. Idealny czas na wakacje…
Zachwyceni słońcem zwiedzamy zakamarki Andaluzji i tak trafiliśmy do jednej z najsłynniejszych bodeg w Hiszpanii, gdzie od wieków produkuje się sherry i brandy. Gonzalez Byass to najbardziej znana marka w Jerez de la Frontera, rodzinna fabryka alkoholu, którą przez lata odwiedzały sławy i koronowane głowy Hiszpanii.
Sherry i Brandy z Jerez de La Frontera
Salę wystawową zbudował sam Gustave Eiffel, specjalnie na wizytę królowej Izabeli II. Na beczkach, równo ułożonych w piwnicach, zachowano dedykacje znanych gości: są tu zdania napisane przez Pabla Picassa, Paco de Lucię czy Stevena Spielberga. Przewodnik opowiada historię hiszpańskiej rodziny, która nie sprzedała swojej bodegi, a wręcz przeciwnie – od wieków umiejętnie dbała o pomnażanie majątku i kultywowała tradycję. Dlaczego beczki z amerykańskiego dębu leżakują w piwnicy? Bo tu jest idealna temperatura – waha się od 15 do 23 stopni, a w beczkach amplituda jest jeszcze mniejsza. Przewodnik na chwilę zawiesza głos i robi dygresję.
- W tym roku nie było łatwo, mieliśmy rekordowe temperatury latem. W cieniu było 38 stopni – wspomina.
Zmiany klimatu dotykają mocno branżę winiarską. W całej Europie. Tak słabych zbiorów nie było od pół wieku. Nie ma wątpliwości, że producenci boją się o swoją przyszłość. Patrzę na omszałe sklepienia wiekowych piwnic i zastanawiam się, kiedy zamienią się w klimatyzowane hale z metalowymi silosami.