Jeśli idziesz na zakupy, nie przynoś do domu problemów. Z tym hasłem kryje się coś więcej niż rozsądne kupowanie. Nie przynośmy do domu śmieci, opakowań, naklejek, zbędnych folii czy kartoników. Czy słyszeliście o ruchu Zero Waste? Czas najwyższy się tym zainteresować.
Ta scena wydarzyła się w jednym z warszawskich dyskontów.
- Proszę pana, tak się nie kupuje ananasów! – usłyszałem zza pleców.
- Ja, proszę pana, pracowałem we Francji dziesięć lat w hurtowni spożywczej i tam nauczyłem się, jak kupować ananasy.
Zamieniłem się w słuch, oto miałem przed sobą eksperta!
- Bierze pan za listek i ciągnie do góry, jak łatwo odpada – ananas jest dobry. Kształt i kolor ananasa nie ma znaczenia.
Wyjąłem ananasa ze swojego koszyka, szybki test, listek nie urwał się. Pięknie! Pożegnałem się, ale nasze drogi jeszcze raz się przecięły, tym razem przy papryce.
- Czy wie pan, jak kupować paprykę?
Myślę sobie: tym razem mnie wkręca.
- Bierze pan paprykę, odrywa zieloną łodygę – o tak, urywa łodygę i wrzuca ją z powrotem do skrzynki z papryką – Łodygi pan nie je, prawda?
- Nie, nie jem.
- To po co za nią płacić?
Tym razem tego było za wiele, rozejrzałem się i nagle zobaczyłem, co tak na prawdę kupujemy – opakowania : folie, pudełka, pudełka w foli w pudełkach, niejadalne odpadki na wagę liście, łodygi, powietrze… Mam ochotę włożyć te wszystkie śmieci-opakowania, których nie zjem, w paczkę i odesłać je do sklepu czy fabryki, na ich koszt. Czy jogurty muszą być pakowane w kartoniki? A mleko w zgrzewki? Ogórki w folię? Naklejki na jabłkach?
Zero Waste
Filozofia, a właściwie sposób życia, Zero Waste – Zero Śmieci zdobywa coraz większą aprobatę na świecie. Od 2008 roku tę zasadę wdraża rodzina Johnsonów z Kalifornii. Bea Johnson prowadzi bloga zerowastehome.com, który jest kopalnią pomysłów, jak się pozbyć z domu śmieci, a jej książka „Zero waste home“ została przetłumaczona na kilkanaście języków.
Od czego zacząć? Od pozbycia się opakowań w sklepie. Czy musimy kupować ogórki i brokuły w folii? Co z jajkami, serami, kiełbasami czy pierogami?
Brytyjski „The Guardian“ świetnie zaczyna swój artykuł o zero waste: jeszcze niedawno rybacy na tajskich wyspach pakowali jedzenie w liście bananowca, sytuacja zmieniła się w ciągu dekady, teraz… Sami dokończcie sobie to zdanie. Bo w co pakujemy najczęściej rzeczy?
Na Podlasiu, gdzie żyje część naszej rodziny, sery korycińskie przechowuje się w czystych, lnianych ścierkach. Taki ścierki służą też do produkowania własnego twarogu, a i masło potrafią zrobić tam sami. Chcecie przepis na majonez, sos aioli, keczup albo musztardę? Nic prostszego. Nie musicie tego kupować w sklepie. Zakładamy, że już używacie tekstylnych toreb na zakupy, inaczej byście tej strony w ogóle nie czytali.
Na wagę
Na mapie Warszawy znajdziemy już sklepy oferujące produkty bez opakowań, np: sklep „Nagie z natury“. Pytanie tylko, kiedy ogórki czy brokuły bez folii pojawią się w dyskontach? Na początek wystarczy jedna półka, my będziemy z niej kupować.
Jeśli jednak daleko nam do sklepów bez opakowań chodźmy na miejskie targowiska, gdzie kupimy sery bez tacek, marchewki bez siatek, mało tego spotkamy innych ludzi.
Miejmy świadomość, że dwie trzecie śmieci, które produkujemy w Polsce, nie jest odzyskiwanych, trafia na składowiska. Każdy z nas produkuje około 300 kilogramów śmieci rocznie, tak wiec przy trzyosobowej rodzinie to już niedaleko do tony.
fot. Krzysztof Skłodowski