Wiele osób narzeka na pieczenie i łzawienie oczu z powodu wysokiego zanieczyszczenia pyłami – powiedział jeden lekarz mojej siostrze. A może wytoczyć z tego powodu proces państwu? Tak właśnie zrobiono w Anglii.
Można zbaranieć, gdy do lekarza wchodzi się z zapaleniem spojówek u dziecka a wychodzi z głową pełną pyłów. Jak się okazuje , w Warszawie (i innych miastach i miasteczkach Polski) pylimy na potęgę. To sadza z kominów, kurz, metale, pyły z budowy dróg i osiedli i pyły spod kół samochodów pędzących po ulicach. Stąd podrażnienie oczu – powiedział pewien mądry lekarz na warszawskim Mokotowie.
Ale co tam Warszawa. Londyn! Londyn, to dopiero jest smog!
W Londynie organizacja Client Earth wytoczyła rządowi proces. Client Earth znana jest u nas z tego, że zaskarżyła decyzję dla Elektrowni Opole (PGE) i pozwolenie dla Elektrowni Północ (J. Kulczyk). W Anglii poszli na całość i pozwali do sądu rząd.
Chodzi o przekraczanie na wyspach brytyjskich unijnych norm jakości powietrza. Tam zanieczyszczenia powodują nie tyle elektrownie co samochody. Brytyjczycy mają problem m.in. z tlenkami azotu uznawanymi za znacznie bardziej toksyczne od dwutlenku siarki. Te paskudne tlenki powodują paskudne choroby takie jak np. rozedma płuc. Rocznie umiera tysiące osób. Jest więc się o co bić.
Client Earth ma jednak niewielkie szanse na wygraną. Rząd brytyjski przyznał się do łamania dyrektywy o zanieczyszczeniach powietrza i poprosił Komisję Europejską o kilka lat zwłoki na dostosowanie się do niej. Bruksela się zgodziła.
Co więcej w Unii Europejskiej przebąkuje się o poluzowaniu norm jakości powietrza. Ostatnie podsumowanie Brukseli pokazało, że aż 20 państw ma problemy ze sprostaniem nieżyciowym przepisom. Może zamiast tworzyć wysokie standardy wystarczy je obniżyć. Problem nie zniknie, ale procesów będzie mniej.