Tuż po wojnie, w 1946 roku, w Amsterdamie rosło zaledwie 30 tysięcy drzew. Dziś, m.in. dzięki mądrej polityce władz miasta jest ich około miliona. Rosną w ogrodach, parkach (sportowych), na cmentarzach i na ulicach. Gmina zarządza około 300 000 drzew. Możemy je wszystkie zobaczyć na cyfrowej mapie drzew Amsterdamu.
Drzewa jak firanki
Miasto od lat 60. zatrudnia konsultantów do spraw drzew. Jeden z nich, Eddie Blankers, opowiada, dlaczego potrzebujemy drzew w mieście: „Drzewa są miejskimi firankami, regulują temperaturę, wilgotność. Drzewa determinują wizerunek miasta. Bez nich nie byłoby Amsterdamu. Na przykład wiąz. Amsterdam to miasto wiązów. Wiąz jest drzewem odpornym na słoną wodę i kiedyś rósł przy kanałach ze słoną wodą . Może również wytrzymać hałas, ruch uliczny i roboty ziemne, dlatego można go znaleźć w całym Amsterdamie, a na pewno wzdłuż arterii komunikacyjnych. To także piękne drzewo o szerokiej i gęstej koronie”.
Zdawać by się mogło, że zarządzanie miejskimi drzewami polega po prostu na dobrej pielęgnacji: terminowym przycinaniu i regularnych kontrolach pod kątem chorób i różnych zagrożeń. Ale w Amsterdamie to o wiele więcej.
Ucięta ręka
Pierwsze drzewa zasadzono w Amsterdamie około roku 1340. Z 1454 roku pochodzą wzmianki o karze za zniszczenie drzewa: szkodnikowi ucinano rękę. Mimo że to prawo już nie funkcjonuje, w Amsterdamie nie niszczy się drzew, wycina jedynie chore lub stanowiące zagrożenie. Czasami miasto decyduje się na zachowanie fragmentów drzew. Przycinane są wszystkie gałęzie, a w pozostawionym pniu mogą schronić się zwierzęta. Mało tego. Wycięte drzewa nie znikają w spalarniach! Każdy pień, gałęzie, a nawet gałązki są wykorzystywane ponownie, zostają w mieście w formie ławek, płotów, brzegowych osłon. Polityka miejska w tym zakresie jest prosta: za każde ścięte drzewo sadzimy nowe. Niekoniecznie w tym samym miejscu. Każda wycinka wymaga pozwolenia, którego koszt, w zależności od liczby drzew, zaczyna się od 134 euro. Jeżeli chcemy samodzielnie posadzić drzewo, również potrzebujemy zezwolenia. Nie wszędzie jest to możliwe ze względu na dużą ilość instalacji, liczy się też to, co chcemy posadzić, bo źle dobrany gatunek może popsuć wizerunek ulicy.

Drugie życie wiązów
Miasto powołało fundację, która dwa razy w roku organizuje aukcje drzew wyciętych na terenie Amsterdamu. W 2022 po wichurze Eunice na aukcję trafiło 120 pni. Sprzedawane są wiązy, platany, a jeden pień można wylicytować już za 160 euro. W przetargu mogą wziąć udział wszyscy mieszkańcy i przedsiębiorcy z obszaru metropolitalnego Amsterdamu. Na oficjalnej stronie internetowej miasta czytamy: „Zawsze staramy się wykorzystywać drewno z drzew, które wycinamy w Amsterdamie. Naszego drewna możesz użyć na przykład do niewielkich projektów budowlanych lub do produkcji mebli. Dochód z aukcji przeznaczamy na sadzenie nowych drzew w Amsterdamie i naszego miejskiego parku Amsterdamse Bos”. Powstał także sklep, sprzedający drewniane półki, wieszaki na i budki dla ptaków z miejskiego drewna. Najbardziej wyjątkowym sposobem ponownego wykorzystania wiązów są specjalne perfumy zrobione z kwiatów wiązów – Eau d’Amsterdam.
Amsterdam bez drzew
Pod koniec drugiej wojny światowej Niemcy blokowali transporty żywności i paliwa do zachodniej i północnej Holandii. W rezultacie tej blokady oraz wyjątkowo mroźnej zimy w Amsterdamie zapanował głód i ziąb. Ludzie, aby się ogrzać, palili meble i drzewa. W centrum nie ostało się niemal żadne drzewo. Jedna z niewielu ulic, na której platany, zasadzone w 1927 roku, się zachowały, to słynna Lomanstraat. Ocalały, ponieważ mieszkali tu Niemcy. Drzewa pochylają się tu mocno do środka ulicy – w ten sposób znane z lubości do światła platany szukały go tam w miarę, jak rozrastały się ich korony.
Drzewa, których nie widać
Dobrze strzeżoną tajemnicą Amsterdamu są podwórka budynków nad kanałami: oazy spokoju, których nie widać. Projektując Dzielnicę Kanałową w 1613 r., rada miejska zdecydowała, że tylko połowa każdej działki może być wykorzystana pod budowę domu. Oznacza to, że za domami nad kanałami można znaleźć długie ogrody, co było rzadkością w ówczesnym mieście. Od XVII wieku ogrody zamożnych amsterdamczyków kwitły kolorowymi kwiatami i roślinami.