Znacie to powiedzenie? To taki banał, którym zawodowy fotograf często pociesza amatorów. Pociesza, ale i karci. Fotograf (posiadacz aparatu lub aparatu w telefonie), wybiera kadr i naciska spust, przycisk. To powinno być wszystko. Ale nie jest. Potem następuje, często zupełnie zbędny, retusz zdjęć.
Kilka dni wakacji spędziliśmy w jednej z najpiękniejszych dolin Tatr Wysokich – Dolinie Gąsienicowej. Pogoda nie dopisała, deszcz i niski pułap chmur nie dawał szans na spektakularne widoki. Mimo to zrobiłem zdjęcie w stylu: tu byłem, dokumentujące pobyt, a nie miejsce. Jakież wielkie było moje zdziwienie, gdy dzień później znalazłem na Twitterze zdjęcie zrobione z tego samego miejsca, ale takie jakby „piękniejsze“. Komentarze, w większości osób, które były i widziały, jak ta dolina wygląda o tej porze roku, były negatywne. Fałsz, oszukane kolory, przesadny retusz – takie padały niektóre opinie.
Znałem pewnego fotografa, który doklejał piłkę w idealnym miejscu, tuż nad butem piłkarza, tylko po, aby zdjęcie zrobione na meczu piłkarskim było bardziej atrakcyjne. To były czasy przed cyfrowe. Teraz każdy jest w stanie ‘podkręcić’ kolor, poprawić ostrość, usunąć dowolne elementy z kadru. Każdy może zrobić zdjęcie bardziej atrakcyjne niż… No właśnie, niż co?
Zapytałem młodsze pokolenie (mikro sonda wśród dwudziestolatków) z jakiego powodu poprawiają na zdjęciach coś, co samo w sobie już jest piękne. Odpowiedź była zdumiewająca. Ludzie lubią kicz.
Postanowiłem zadowolić tych lubiących naturalny, czasami brzydki stan rzeczy oraz tych lubiących…kicz. Które zdjęcie jest lepsze?